-po co? Żebyś znowu robiła mi wyrzuty? -Zawołała wściekła
Nadia.
-Nie- dogoniłam ją.- Wiesz, że trudno mi to powiedzieć, ale
przepraszam- westchnęłam.
-Wspaniałomyślnie zechcę Ci wybaczyć.
-Och, dziękuję milordzie- zawołałam teatralnie i obie wybuchłyśmy
śmiechem. Chwilę później wyszli Łukasz z Aaronem.
-Oo, widzę, że się zaprzyjaźnili.- zauważyła Nadia.
-To chyba dobrze.- powiedziałam widząc Aarona siedzącego „na
barana” u Łukasza.
-Sjema!- krzyknęli równocześnie.
-Cześć świry!- zaśmiała się Nadia.
Usłyszeliśmy pisk opon, trzask i zgrzyt metalu. Wszyscy
odwróciliśmy się. Ford mustang Nadii miał cały zgnieciony tył. Z białego Porsche
Carrera wysiadł sprawca wypadku, Olivier Giroud.
-Olivier! Ty idioto!- wrzasnęła Nadia.- Do diabła, zobacz
jak to wygląda!
-Przepraszam, naprawdę mi przykro, zapłacę za szkody.-
gorączkował się Olivier.- Ale pod jednym warunkiem.- uśmiechnął się szeroko.
-Jakim do cholery?!
-Pójdziesz ze mną, w ramach przeprosin na kawę.
Mina Aarona zmieniła się diametralnie. Wyglądał jakby chciał na miejscu zabić Girouda.
-no dobrze- westchnęła Nadia.- Kiedy?
-Teraz.
Aaron podszedł do Nadii.
-Co ty do cholery robisz? Przecież cały Arsenal wie że Giroud się do Ciebie ślini!- Ramsey był wściekły.
-Boże, to tylko kawa.- westchnęła dziewczyna i go pocałowała.- Ja idę. Pa kochanie.- powiedziała i odeszła.
-To pojedziemy naszym autem.- zadecydował Łukasz. każdy poszedł w swoją stronę.
*Nadia*
Niezbyt chciałam iść na tą kawę z Olivierem, no ale cóż. Zrobiłam to z grzeczności.
-Panie przodem- powiedział i przepuścił mnie w drzwiach.
"też mi gentleman"- pomyślałam
-Wiesz Nadinko-od kiedy on tak do mnie mówi?!- naprawdę mi przykro z powodu twojego auta.
-nie ma sprawy.- westchnęłam dłubiąc łyżeczką w szarlotce. Ukradkiem spojrzałam na zegarek. Dopiero 18. O boże.
-Nadia, a może byśmy poszli do mnie, obejrzelibyśmy jakiś film?- zaproponował Giroud.
Zgodziłam się. Bo niby co mogłoby się stać złego?
*
Dojechaliśmy do domu piłkarza. Był naprawdę ładnie urządzony, z gustem. Znajdował się naprzeciwko Stamford Bridge.
Olivier włączył film. Był cholernie nudny. Po jakimś czasie Olivier przysunał się niebezpiecznie blisko.
-Ten film jest nudny-powiedział półgłosem zdejmując moją koszulkę.
-Co ty robisz?! Pojebało cię? Zostaw mnie!- wyrwałam mu koszulkę.
-Nie denerwuj się, złość piękności szkodzi.- objął mnie.
Przydepnęłam mu stopę obcasem i wybiegłam. Ubrałam się szybko i roztrzęsiona zadzwoniłam do Pauli.
*Paula*
-Naduś! Coś się stało?
-Takk... Mogłabyś podjechać na Fulham Road? Czekam pod Stamford Bridge.
-Jasne, ale po co?
-nie pytaj. Przyjedź.- przerwała mi.
-Okej...
Złapałam kluczyki, krzyknęłam że wychodze i 5 minut później byłam już na miejscu.
-Co się stało?- zapytałam Nadię, gdy zajęła już miejsce pasażera.
-Olivier... on chciał mnie zaciągnąć do łóżka!- wyjąkała, a następnie się rozpłakała.
-Osz to skurwysyn!- zawołałam i się zatrzymałam.
~
Z góry przepraszam za przekleństwa i tak długą przerwę :3 miłego czytania.
piszcie,piszcie nie moge sie doczekać następnego rozdziału ;D
OdpowiedzUsuńojeju, ten Olivier jest niemożliwy :o szkoda że takie krótkie te rozdziały ;p
OdpowiedzUsuńsandra-wojtek-i-ja.blogspot.com
born-red-bayern.blogspot.com
zapraszam ;>
Za przekleństwa nie musisz przepraszać. Wiadome, że praktycznie każda z nas tak by zareagowała. Mam nadzieję, że Giroud dostanie w dziób od Ramseya, bo naprawdę mu się należy. Czekam na następny i dodaję blog do czytanych :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na 25:
OdpowiedzUsuńmanutdlov.blogspot.com
Zapraszam do siebie na 26:
OdpowiedzUsuńmanutdlov.blogspot.com